Tytuł oryginalny: "The Chronicles of Narnia"
Autor: C. S. Lewis
Wydawca: Media rodzina
Data premiery: 1950-1956
Ilość stron: 1400
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Moja przygoda z Narnią zaczęła się kiedy na Mikołajki od mojej cioci
chrzestnej dostałam pierwszą część z okładką filmową. Nie byłam jeszcze wtedy
wielką miłośniczką książek, ale znałam tą serię i oglądałam dwie pierwsze
części. Nie należały one do moich ulubionych filmów, jednak bardzo mi się
podobały i byłam ciekawa samych książek. Kiedy przeczytałam "Lew,
czarownica i stara szafa" natychmiastowo otrzymałam kolejne dwie części,
lecz znów z filmowymi okładkami. Kiedy chciałam kupić sobie część czwartą okazało
się, że nie ma jej osobno jest jedynie w pakiecie ze wszystkimi. Jako, że
jeszcze moje stadium książkoholizmu nie było wysokie, nie kupiłam ich,
wypożyczyłam jednak, ale nie mogłam się zbytnio wciągnąć, zwłaszcza, że
opuściło nas moje ulubione rodzeństwo Pevensie. Skończywszy na "Podróży
"Wędrowca do świtu"" całą serię przeczytałam dopiero niedawno.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić całą ją w tejże recenzji. W skrócie
streszczę moje odczucia co do każdej części, a potem podsumuję.
Kto raz został królem w Narnii,
na zawsze nim pozostanie.
Jak wszyscy wiemy "Lew, czarownica i stara szafa" zaczynają
pięknym wprowadzeniem całą historię początków, dziejów i końca Narnii. Kiedy
mała Łucja pierwszy raz otwiera drzwi do wiekowej szafy nigdy nie
przypuszczała, że wpuści do swojego życia tak niezwykły świat. Fauny, satyry,
mówiące zwierzęta, driady, najady, duchy drzew, karły, centaury i inne magiczne
stworzenia żyjące w Narnii nigdy nie spotkały Córki Ewy, ani Syna Adama, a to
oni według przepowiedni mają uwolnić je z pod złego panowania Bialej Czarownicy.
Łucja razem ze swoim rodzeństwem Piotrem, Zuzanną oraz Edmundem postanawiają
uratować swoich nowych przyjaciół, aby zaprowadzić ponownie spokój i dobrobyt w
kraju. Pomagać im będzie lew Aslan, który jest ich opiekunem i twórcą samej
Narnii. Pierwsza część jest cudowna, sam styl pisania pana Lewisa jest
zaskakujący, nazwałabym to bezpośrednim zwrotem do czytającego. Są momenty
kiedy on po prostu mówi do nas. Mimo, że nie jest to moja ulubiona część to
uwielbiam ją. Sam pomysł na fabułę, kreację postaci i świat jest wspaniałe. Kto
z nas nigdy nie myślał o tym aby sprawdzić swoją szafę czy nie da się
przypadkiem przejść do Narnii? Przyznawać się! Ja wiele razy próbowałam, ale
chyba jestem za stara... Podoba mi się nawiązanie wszystkiego do Biblii, będąc
dzieckiem nie zauważyłam tego, jednak teraz jest to niezwykle wyraźne. Sama
postać Aslana jest stworzona na obraz Boga. Boga przez wielkie "B".
Moją ulubioną postacią zawsze był Edmund. Wiem, że nie zasłużył na sympatię po
tym co wyprawiał w pierwszej części, jednak był moim pierwszym dziecięcym
crushem. W kolejnych częściach zmienił się, więc powinien zostać oczyszczony.
Od pierwszej chwili polubiłam też Łucję. Była uczuciowa, wierna i niezwykle
sympatyczna, to osoba, której nie da się nie lubić. Piotr nie wzbudził we mnie jakichś
wielkich uczuć, ale też nie było tak, że go nie lubiłam. Był bardziej
neutralny. (Choć jak zobaczyłam teraźniejsze zdjęcie aktora odgrywającego
Piotra to szczęka mi opadła. Wow.) Jedyną osobą, której nie znosiłam, oprócz
samej czarownicy, była Zuzanna. Wyniosła, rzekomo dojrzała i niewiarygodnie
poważna nie wzbudziła mojej sympatii, wręcz przeciwnie odpychała mnie od
siebie. Potem okazało się, że wyrosła jeszcze gorsza... Ale o tym później!

Druga część nie należy do moich ulubionych. W niej kiedy w naszym
świecie minął zaledwie rok w Narnii minęły ich setki. Wszyscy świetni
bohaterowie, tacy jak pan Tumnus, małżeństwo bobrów nie żyją, a sama Narnia
została spustoszona przez Telemarów. Książę Kaspian wzywa rodzeństwo do krainy,
aby znów pomogli ją uratować. Nie będę pisała dużo o tej części, ponieważ
według mnie była bardzo średnia. Jest to też jedyna książka, która według mnie
lepszą miała ekranizację. Powiedzmy sobie szczerze, przecież na jej kartach
wiało nudą! W filmie za to doczekaliśmy się spektakularnych walk i wartkiej
akcji. Co do filmów, chciałabym jeszcze zaznaczyć na wspaniały dobór aktorów.
Jedyne co rzuca się w oczy to uroda Zuzanny. Aktorka odgrywająca jej postać
wcale nie jest ładniejsza od Łucji, która miała kompleksy z tego powodu. Dam
Wam tutaj ich zdjęcia, kiedyś i teraz dla porównania, nawet całej czwórki.

Następnie pod lupę wejdzie moja ulubiona część, czyli "Podróż
"Wędrowca do świtu"". Edmund i Łucja razem ze swoim zrzędliwym
kuzynem Eustachym (nigdy go nie lubiłam) trafiają na pokład Kaspiana. Szukają
zaginionych baronów, którzy kiedyś płynąc przez ocean, nigdy nie wrócili. To
najdłuższa, że wszystkich części "Opowieści z Narnii" i według mnie
jest najlepiej dopracowana. Bardzo dużo się tu dzieje i możemy poznać wiele wspaniałych,
no nie zawsze, ale magicznych wysp, tajemnic i skarbów. W tejże części Eustachy
zostaje ukarany za zuchwalstwo i egoizm, dzięki czemu przechodzi ogromną
przemianę i ma szansę stać się kimś lepszym. Przezabawną postacią okazuje się
tutaj Ryczypisk, który jest chyba uwielbiany przez wszystkich.
Pani i panowie! Przed Wami
najgorsza część z całej serii (według mnie). "Srebrne krzesło"
zaczyna się przy poznaniu Julii i Eustachego, który po przygodzie z kuzynostwem
stał się lepszym chłopcem i stara się naprawiać swoje błędy. Oboje zaś
uciekając przed bandą nieokrzesanych dzieci trafiają do Narnii. Julia spotyka
Aslana i otrzymuje od niego cztery ważne zadania. Razem z nowym towarzyszem
Błotosmętkiem idą odnaleźć księcia Rilliana, który jest synem Kaspiana i
sprowadzić go z powrotem na tron. Nie wiem w sumie co najbardziej nie podobało
mi się w tej części. Postać Julii, nudna wyprawa, czy ogół wszystkiego.
Zdecydowanie była to najgorsza część, więc nie mówmy o niej więcej, a przejdźmy
do mojej drugiej ulubionej.
"Koń i jego chłopiec" to opowieść o dzielnym Szaście,
księżniczce Arawis oraz koniach Bri i Hwin. Wszyscy spotykają się i podróżują
razem, aby uciec z Taszbaanu do Narnii, w której konie się narodziły. Cała
historia dzieje się podczas panowania królów Edmunda Sprawiedliwego oraz Piotra
Wspaniałego, królowych Łucji Mężnej i Zuzanny Łagodnej. W magiczny sposób
opowiedzianą mamy drogę jaką pokonali nasi bohaterowie, aby dostać się do
upragnionej Narnii. Po drodze spotyka ich wiele przygód oraz przeciwności, z
którymi muszą sobie radzić. Aslan poddaje ich też wielu próbom, aby
ukształtować ich charakter i poznać ich serca.
Ale jednym ze złych skutków
zniewolenia jest to, że kiedy nie ma już nikogo, kto by nas do czegoś zmuszał,
często okazuje się, że prawie całkowicie utraciliśmy zdolność do zmuszania
samych siebie do czegoś.
Przedostatnia część książki opowiada o samym początku Narnii, czyli jak
ona właściwie powstała. Dziwne, nie? Pod koniec serii, sam jej początek...
Według mnie jednak jest to perfekcyjny zabieg, który daje nam nowe
"och" i "ach" oraz "o boże to on!", albo
"więc to tak...". Dowiadujemy się kto tak naprawdę sprowadził Białą
Czarownicę do Narnii, jak powstała stara szafa oraz kto był pierwszym królem
Narnii. Dzięki tej książce nasza ciekawość zostaje w pełni zaspokojona, a my
czytając to mamy takie miłe wrażenie, że przynajmniej już rozumiem co z czego
się wzięło. W pomocy przy tworzeniu tej wspaniałej krainy pomagali Pola i Digory,
czyli kolejni bohaterowie. Najbardziej w książce wkurzał mnie wuj Andrzej,
miałam ochotę związać go i zakneblować. Powinien startować razem z Zuzanną na
najbardziej irytującego bohatera serii.

"Ostatnia bitwa" była straszna, ponieważ mamy w niej pokazany
koniec Narnii. Ostatni jej król Tirian, musi zmierzyć się plotką i oszustwem
dwóch zwierząt, które chcąc przejąć władzę w państwie przebierają się za Aslana
i wydają rozkazy. Na samym końcu wszystkie postacie z każdej części spotykają
się razem i uczestniczą w obudzeniu się Olbrzyma Czasu. Smutno czytało mi się
ostatnią część, bo wiedziałam, że to już koniec. Cała seria jest
niezaprzeczalnie pozycją do przeczytania przez każdą osobę, ponieważ w sposób
magiczny ukazuje dobro, zło, charaktery i postawy ludzi niedobrych, ale
nadające się do zmiany. Wartości przekazywane przez Lewisa są bardzo istotne w
kształtowaniu się charakteru młodej osoby. Oprócz tego jest to wspaniała
rozrywka, z mnóstwem akcji i przeciwności, które bohaterowie muszą pokonać.
Reasumując: przeczytajcie to. Jeśli jednak czytaliście, to przeczytajcie
jeszcze raz.
Ocena całej serii: 9/10