Data premiery: 2017-05-24
Ilość stron: 344
Tłumaczenie: Agata JaniszewskaIlość stron: 344
Jak wiadomo osławiona Trylogia Czasu była przez wiele lat trudno lub
wcale niedostępna. Nieliczne egzemplarze, które można było spotkać kosztowałyby
nas całe nasze roczne oszczędności, dlatego z wielką radością przyjęłam fakt,
że wydawnictwo Media Rodzina postanowiło ponownie wprowadzić tę trylogię do
druku. Moje koleżanki od kilku lat wierciły mi dziurę w brzuchu, że koniecznie
muszę przeczytać te książki, a ja jak wiadomo, zamiast pożyczać preferuję swoje
własne egzemplarze. Na szczęście w moim posiadaniu jest już pierwszy tom z
czego jestem bardzo zadowolona. Tutaj chciałabym przedstawić Wam moją opinię na
temat rozpoczęcia opowieści o Gwendolyn, zapraszam!
Gwen w porównaniu do swojej zwariowanej rodziny jest dość normalna. No,
na tyle normalna, na ile można określić tak kogoś widzącego duchy. Oprócz tego
chodzi do dość zwyczajnego liceum i nie wyróżnia się na tle innych. W
odróżnieniu od jej kuzynki Charlotty, która w mniemaniu jej ciotki, babci oraz
nauczyciela jest idealna pod każdym względem, a oprócz tego stworzona do
wielkich rzeczy. Nawiasem mówiąc rodzina Gwen posiada gen podróży w czasie.
Objawia się on co kilka pokoleń i teoretycznie to Charlotta go ma, jednak los
przekazuje go głównej bohaterce. Dziewczyna zostaje wprowadzona do tajnej
organizacji i dostaje swoje pierwsze zadanie.
Chyba największą zaletą tej książki jest fakt, że wciąga nas od
pierwszej strony. Myślę, że po pierwsze trzeba nagrodzić wspaniały styl
pisarki, który jest lekki i bardzo przyjemnie się dzięki niemu czyta. Drugim
czynnikiem zaś jest motyw tajemnicy. Na samym początku mamy prolog z
perspektywy kogoś innego niż Gwendolyn, nie mamy pojęcia kto to jest, ani jaką
rolę odgrywa. Oprócz tego całość podróży w czasie i tego co się z tym wiąże też
jest wielką niewiadomą. Gier powoli wdraża nas w świat podróżników. Nie
skaczemy więc na głęboką wodę. Gwen wie o tym najważniejsze informacje,
ponieważ jest w rodzinie, jednak całość poznaje dopiero, kiedy sama przeżywa
swoją pierwszą podróż. Główna bohaterka jest postacią, którą da się polubić, co
jest wielkim plusem, ponieważ nie męczę się podczas poznawania jej myśli. Ostatnio
miałam pecha trafiać na postacie żeńskie pełne infantylnych poglądów i bardzo
źle czytało mi się takie książki. Ponadto Gwen nie jest osobą ograniczoną,
myśli logicznie i potrafi oddzielić kłamstwo od prawdy. Nie pozwala sobie na
całkowite zaufanie pierwszym lepszym ludziom, a woli poznać historię każdego i
sama ocenić komu uwierzyć. Wielką sympatią darzę też przyjaciółkę Gwen, czyli
Leslie, która jest osobą pełną wiary i poczucia humoru. Nie raz zaskakiwała
mnie też jej bystrość. W powieści Kerstin Gier bohaterowie nie są płascy, a
trójwymiarowi. Ciekawym zabiegiem w książce było rozpoczynanie rozdziałów.
Stronę przed nimi zawsze znajdował się jakiś cytat z Williama Shakespeare’a,
zapiski z kronik Strażników lub różne symbole mające znaczenie w całej
powieści. Wadą tej historii jest fakt, że domyśliłam się rąbka tej tajemnicy.
Może był to specjalny zabieg, a może autorka nieumiejętnie uchylała sekrety,
jednak zawsze lubię ten moment zaskoczenia, którego tu nie było. Reasumując
bardzo polecam tę książkę, jest ona świetnie rozpoczynającym się tomem
trylogii, a opowieść o Gwendolyn dosłownie się połyka.
Ocena: 8/10
Wiem, że istnieją rzeczy na niebie i ziemi, których nie potrafimy sobie wytłumaczyć. Ale być może nadajemy tym rzeczom zbyt wielkie znaczenie, zajmując się nimi tak mocno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz