[70] Recenzja "Zdobyć Rosie. Początek gry" Kirsty Moseley

Tytuł oryginalny: "Enjoying the Chase”
Autor: Kirsty Moseley
Wydawca: Harpercollins
Data premiery: 2017-09-27
Ilość stron: 320
Tłumaczenie: Krzysztof Obłucki











  Jak dobrze wiecie jestem wielką fanką książek Kirsty Moseley i nie mogłam się powstrzymać przed poproszeniem wydawnictwa o jej najnowszą książkę wydaną u nas w Polsce. „Nic do stracenia” to moja ulubiona powieść od tej autorki, dlatego nie mogłam się doczekać przeczytania historii dwóch przyjaciół z tych książek, czyli Rosie i Nate’a. Jeśli chcecie wiedzieć czy książka mi się podobała to zapraszam do mojej opinii.
  Nate Peters jest typowym podrywaczem, zdobywa każdą dziewczynę za skinieniem palca, a następnie łamie im serca, bo każda z nich jest tylko na jedną noc. Lubi swoje życie, które jest pełne beztroski, imprez i kobiet. Jednak ostatnio jego najlepszy przyjaciel ustatkował się, ma piękną żonę i urodziło im się dziecko, Nate coraz częściej zastanawia się jakby to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uważa jednak, że jeszcze to nie jest jego czas, ale wtedy poznaje Rosie. Dziewczyna wyjątkowa, piękna, zabawna i na pewno nie na przelotny romans. Rosie jednak oddała swoje serce innemu mężczyźnie, więc w ogóle nie interesuje ją Nate, a on jest gotowy by ją zdobyć.


  Czy książka mi się podobała? Jak najbardziej! Czy była lepsza od historii Anny i Ashtona? Niestety nie. Chociaż w sumie, nie wiem czy tak naprawdę niestety. „Nic do stracenia” to moja ulubiona powieść tej autorki i tak już raczej pozostanie. Anna i Ashton to postacie naprawdę mi bliskie i wiem, że do tej powieści wrócę, najlepiej w jakiś deszczowy, jesienny wieczór, kiedy nie będę miała dużo nauki. Lubiłam Nate’a w pierwotnej książce i tu też był świetnym bohaterem. Zabawny, sarkastyczny i pewny siebie przystojniak to to czego szukam w lekkich powieściach. Oprócz tego mieliśmy tu opisane kilka akcji jego jednostki co było niezłym smaczkiem powieści i nadawało jej klimatycznego wydźwięku przez co cała historia nie skupiała się tylko na romansie dwójki bohaterów. Rosie też okazała się postacią z charakterem, łatwo było ją polubić, choć czasem nie do końca rozumiałam jej działania. Nad czym ubolewam to to, że książka została podzielona na dwie osobne, a w wersji oryginalnej to jedna powieść. Pod koniec czułam niedosyt, ale to było na pewno właśnie tym spowodowane. Nie mogę się doczekać zakończenia, ponieważ sięgnęłam po tę książkę w idealnym czasie. Akurat potrzebowałam czegoś na rozluźnienie, czegoś przy czym będę się dobrze bawić, a właśnie to tu znalazłam. W końcu z czytania powinniśmy czerpać przyjemność, prawda? Zdecydowanie polecam tę część, jednak nie jest ona obowiązkowa na półce, mimo to jeśli tak jak ja lubicie książki tej autorki, a nie wiecie po co sięgnąć w te październikowe dni, a żadna powieść grozy Was nie kusi to pomyślcie o „Zdobyć Rosie” czy jakiejkolwiek książce tej autorki.
Ocena: 7/10

-Cześć śliczna. Przepraszam, ale chyba coś zgubiłem na twój widok. - Ostentacyjnie zacząłem rozglądać się po posadzce.
Rosie również spojrzała w dół.
- Co to takiego? - zapytała zaciekawiona, marszcząc czoło, bo niczego tam nie było.
- Moja szczęka. - Wzruszyłem ramionami.

Dziękuję Wydawnictwu HarperCollins za danie mi możliwości przeczytania tej powieści! :)  



3 komentarze:

  1. Ajajaj... a moje pierwszy spotkanie z twórczością Moseley okazało się totalną klapą i teraz cierpię na awersję do jej tworów :/ Ale cieszę się, że Tobie lektura sprawiła wiele przyjemności.

    pozdrawiam! ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj moje spotkanie z autorką też nie skończyło się dobrze i to właśnie przez "Nic do stracenia", którego nawet nie dałam rady dokończyć. Jednak nie skreśliłam autorki na dobre i chcę jej dać jeszcze szansę. Może to właśnie powyższa książka sprawi, że się do niej przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisana recenzja :)

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.