[60] Recenzja "Ostatni bierze wszystko" Miroslava Zambocha

1 | dodaj
Tytuł oryginalny: "Dlouhy sprint. Ozvena. Posledni bere vse”
Autor: Miroslav Zamboch
Wydawca: Fabryka Słów
Data premiery: 2017-03-24
Ilość stron: 400
Tłumaczenie: Andrzej Kossakowski 





  Długo nie mogłam chwycić się tej książki, ponieważ po prostu nie miałam ochoty na fantastykę. Ostatnio jednak po przeczytaniu „Gromu i szkwału” oraz „Empire of Storms” znowu naszła mnie ochota na coś z tego gatunku. Była to pierwsza styczność z tym autorem i mam co do niego mieszane uczucia. Z jednej strony książka mi się podobała, ale z drugiej chyba liczyłam na coś więcej. Książka składa się z trzech opowiadań i dwa pierwsze są ze sobą powiązane. Jeśli chcecie poznać moją opinię na temat książki „Ostatni bierze wszystko” to zapraszam do recenzji.
  Trzydzieści dni przed koronacją ogłaszane zostają wolne łowy. Czarodzieje, asasyni i każdy kto uważa, że ma szansę w walce o koronę starają się zabić następcę tronu czym mogą oczyścić sobie drogę do tronu. Miesiąc przed koronacją w wyniku nieszczęśliwego wypadku ginie najstarszy syn króla, więc jego młodszy brat Tekuard zajmuje jego miejsce. Chłopak nie para się magią, nie lubi walczyć, jego pasjonuje zupełnie co innego. Zawsze żył w cieniu brata i nigdy nie chciał zostać władcą. Kiedy jednak nie ma wyboru musi zdecydować czy ucieknie, czy da się zabić, ponieważ na pewno nie ma szans w tym starciu.



  Dwa pierwsze opowiadania będę rozpatrywać razem, ponieważ ich zdarzenia miały miejsce prawie równo po sobie, jedyne co je odróżnia to perspektywa. Pierwsze napisane jest z punktu widzenia Tekuarda, a drugie Calve’a. Trzecie opowiada losy Hendrixa oraz Crane’a. Wszystkie zdarzenia mają miejsce w krainie, o której nie wiemy prawie nic, jedynie to, że mamy wyszczególnione kilka królestw. Akcja rozgrywa się w średniowieczu. Jak przystało na prawdziwą książkę fantasy mamy tu pełno magicznych przedmiotów, osób oraz miejsc. Autor zasypuje nas wiadomościami na temat czarów, pewnych zaklęć, kamieni, które są używane w różnym celu, jedne powstrzymają chorobę, zaś inne pozwolą oddychać w przepełnionym mieście smogiem. Zostajemy zapoznani z zawodem, który jest bardzo opłacalny w tym świecie, mówię tu o zbieraczu trupów, których codziennie (zmarłych) jest nawet kilka tysięcy. Czytając zdecydowanie jesteśmy całkowicie zanurzeni w świecie wykreowanym przez Zambocha. Książka kipi od magii oraz średniowiecznego klimatu. Akcja potrafi pędzić jak rozpędzony pociąg, czasem zwalnia i mrozi krew w żyłach, kiedy zastanawiamy się co się teraz wydarzy. Jednak mimo tego czasem odczuwałam nudę. Nie potrafię stwierdzić dlaczego, ponieważ mimo, że historia Tekuarda naprawdę mnie zaintrygowała to musiałam często odkładać książkę, gdyż nie chciałam zmuszać się do niej. Oprócz tego niektóre opisy wprowadzane przez autora były po prostu niepotrzebne i dodatkowo działały na niekorzyść całej powieści, ponieważ ją dłużyły. Mimo to na obronę opowiadań powiem o kolejnym plusie. Tym co przyciąga do tej powieści i kryje ją za woalem tajemniczości są intrygi oraz sekrety, które po kolei zaczynają wychodzić na światło dzienne z niespodziewanym i głośnym przytupem. Sprawy, które ukazały swoje prawdziwe oblicze są nie do przewidzenia i sprawiają, że wszystko nabiera sensu, a całość nagle wydaje nam się dziwnie poukładana i logiczna. Podsumowując nie jestem pewna czy książka całkowicie mi się podobała, zachowała świetnie poprowadzone intrygi i skonstruowany świat fantasy, który niestety nie został szerzej opisany, a jedynie mieliśmy dostęp do jego małego skrawka, oprócz tego nie wciągnęłam się na tyle, aby powiedzieć, że absolutnie nie mogłam się od niej oderwać. Czy polecam? Szczerze, nie wiem. Myślę, że najlepszym sposobem byłoby gdybyście sami ją przeczytali i wyrobili własną opinię. Mam nadzieję, że moja recenzja choć w małym stopniu pomogła Wam zdecydować, czy zechcecie po nią sięgnąć.
Ocena: 6/10

Ponieważ musimy być optymistami, nic innego nam nie pozostaje.

Dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów za danie mi możliwości przeczytania tej powieści! :)  




Bardzo Bohaterski Book Tag

0 | dodaj

  Hejka, przez ostatnie miesiące pojawiały się u mnie same recenzje, więc postanowiłam przyjść z czymś luźniejszym. Ten tag został stworzony przez Asię z Tuczytam. Pomimo, że jest to tag niełatwo mi było przyporządkować odpowiednich bohaterów do punktów. Do niektórych miałam wytypowaną trójkę, a do innych nie miałam zielonego pojęcia kogo dać. Nie spodziewajcie się tutaj postaci z lektur czy bardziej ambitnej literatury, a raczej będą królować książki z gatunku fantasy i młodzieżówki. Oprócz tego uprzedzam, że mówiąc o tych książkach mogą pojawić się spojlery, dlatego jeśli jeszcze nie czytaliście danej powieści lub serii i nie chcecie znać różnych szczegółów, to po prostu omińcie ten punkt. 

1. Bohater dobry do szpiku kości. 
Do tej kategorii wybrałam Kylie Galen z serii "Wodospady Cienia" C. C. Hunter. Dziewczyna jest miła, otwarta i dobra. Nie wyrządziłaby krzywdy mrówce, a swoją przyjaźnią obdarza każdego kto tego potrzebuje. Bohaterka jest gotowa oddać życie za swoją rodzinę i przyjaciół, a nawet za przypadkowe niewinne osoby. Jest przecież Obrońcą. Jej moc wzrasta dwukrotnie, kiedy ktoś jest w niebezpieczeństwie, ale nie może obronić sama siebie. Zdecydowanie jest dobra aż do szpiku kości. 



2. Całkiem niezły bohater. 
Myślę, że Manon Czarnodzioba z serii "Szklany Tron" Sarah J. Maas jest trafem w dziesiątkę. Moja interpretacja wygląda tak. Manon zawsze była "tą złą". Wiedźma, morderczyni, drapieżnik. Nie ma w sobie nic ludzkiego. Kiedy jednak widzi bezbronną dziewczynę o kruczych włosach, w której wyczuwa krew wiedźm natychmiast robi wszystko dla jej dobra. Manon to jedna z lepszych postaci wykreowanych przez Maas. To bohaterka, która wychowana w imię zemsty, podąża teraz za swoim prawdziwym przeznaczeniem i próbuje naprawić wyrządzone krzywdy. 

3. Bohater słodki, aż zęby bolą.
Postawiłam tu na bohaterkę, która może nie wydaje się słodka, jednak myślę, że stwierdzenie słodko irytująco doskonale ją opisuje. Mówię tu o Zuzannie Pevensie z serii "Opowieści z Narnii" C. S. Lewisa. Kiedy byłam mała i czytałam opowieść o rodzeństwu Pevensie Zuzanna była postacią, która irytowała mnie na każdym kroku. Niby mocno stąpająca po ziemi i odważna boahterka tak naprawdę okazała się dziewczyną o niezwykle ciasnym umyśle i płytkim wnętrzu. Znielubiłam ją od samego początku, a końcówka zraziła mnie do niej już na zawsze.

4. Bohater tragiczny niebanalnie.
Zdecydowanie miałam problem z tą kategorią. Przeszukiwałam moje półki próbując znaleźć postać, która odpowiadałaby mi do tego punktu, Ostatecznie zdecydowałam się na Willa Herondale'a z trylogii "Diabelskie Maszyny" Cassandry Clare. Jego problem polegał na tym, że kiedy był mały demon przeklął go i powiedział, że każda osoba, która go pokocha umrze. Mały Will uwierzył mu i przez cały swój czas starał się zniechęcić wszystkich ludzi do siebie. Był arogancki i szorstki, tak aby nikt nie ucierpiał. Pokazuje to, że był bohaterem tragicznym i to w sposób naprawdę okrutny. 

5. Bohater przereklamowany.
Oczywiście będzie to Marshall z książki "Wyśnione miejsca" Brenny Yovanoff. Jest to typowy bad boy niedbający o swoją opinię, korzystający z używek, ale tak naprawdę kryje się w nim bardzo wrażliwy chłopak, który ma nieciekawą przeszłość i oczywiście od zawsze jest zakochany w tej "szarej myszy", kujonce, która ma na pozór idealne życie. Mam już dość. 



6. Cichy bohater. 
Do tej kategorii dałam Azriela z trylogii Sarah J. Maas "Dwór cierni i róż". Postać ta pojawia się dopiero w drugim tomie i na dwa sposoby można powiedzieć o niej, że jest cicha. Z jednej strony Azriel po prostu lubi się nie wyróżniać, z tego co pamiętam miało to związek z jego przeszłością. To nieśmiały i skrycie zakochany w pewnej dziewczynie bohater, który z drugiej strony wykorzystuje ową ciszę do szpiegowania. Wokół niego wiją się cienie, a on sam potrafi dzięki nim odkryć największe sekrety. Jest więc moim typem na cichego bohatera. 

7. Prawdziwy bohater.
Jam to wykreowana nastolatka z książki "Pod kloszem" autorstwa Meg Wolitzer. Została tutaj umieszczona, ponieważ tak naprawdę każdy z nas mógłby nią być. Jest to postać niesamowicie autentyczna, której przydarzyły się sytuacje, które każdy z nas może doświadczyć. Ukazuje depresję, w którą popadła dziewczyna, a całość jest po prostu prawdziwa, ponieważ to wszystko się naprawdę dzieje gdzieś na świecie.


8. Bohater nie z tego świata.
Musiałam po prostu gdzieś do tego tagu wcisnąć Rowana z serii Sarah J. Maas "Szklany tron". To postać, która nie jest człowiekiem a Fae i żyje w wykreowanym świecie Wendlyn. Oprócz tego można go nazwać mężczyzną nie z tego świata, ponieważ (w moim mniemaniu) jest zbyt idealny i zbyt nierealistyczny, aby normalny facet łączył takie cechy, które każda kobieta chciałaby widzieć u swojego mężczyzny. 

9. I ty zostań bohaterem w swoim domu!
Taguję każdego kto przeczytał, aż do końca ten post. Mam nadzieję, że Wam się podobał i wyczekujcie mojej następnej recenzji. 

[59] Recenzja "Gromu i szkwału" Jacka Łukawskiego

0 | dodaj
Tytuł oryginalny: "Grom i szkwał”
Autor: Jacek Łukawski
Wydawca: SQN
Data premiery: 2017-03-01
Ilość stron: 400









  Byłam bardzo ciekawa kontynuacji serii „Kraina Martwej Ziemi”, jednak zawsze był ten niepokój o drugą część, która mówi się, że zawsze wypada najgorzej w całej serii. Oprócz tego w tym czasie kiedy otrzymałam tę pozycję nie miałam na nią ochoty, więc odwlekałam z przeczytaniem jej. Potem kiedy już się za nią zabrałam, akurat mój tata skończył pierwszą część, którą kilka dni wcześniej mu pożyczyłam. Powiedział mi, że koniecznie musi przeczytać kolejny tom i mi go po prostu zabrał. Wczoraj skończyłam czytać tę powieść i muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona, a tymczasem zapraszam do zapoznania się z moją opinią.



  Z zamku opanowanego przez zdrajców ucieka Arthorn i na rozkaz Garharda wyrusza ku Martwicy z zamiarem znalezienia Azure, następczyni tronu i sprowadzenia jej z powrotem. Okazuje się, że nie będzie to najłatwiejsze zadanie. Garhard tymczasem zostaje w Wondettel, aby opanować sytuację w królestwie. Musi rozprawić się ze zdrajcami i utrzymać chociaż częściowy porządek. Staje się to trudniejsze, kiedy lord Auriss znów zaczyna dawać o sobie znać. Asnal Talath powoli przestaje być bezpiecznym miejscem, a kiedy Martwica opadnie Ariath wyciągnie ręce, aby przytulić swoje dzieci.
  Pan Łukawski znowu mnie pozytywnie zaskoczył. W pierwszej części byłam zdziwiona brakiem wątku romantycznego, zaś w tej jestem zdumiona całą powieścią. Wcale nie okazała się gorsza od pierwszego tomu, tak jak zwykle się dzieje, kiedy drugą część dotyka „klątwa”. Autor bardzo dobrze pokazuje świat średniowieczny podszyty płachtą fantastyki. Czarty, latające okręty i Dwargowie to codzienność podczas tej lektury. Wszystko jest doskonale utrzymane w sadystycznych i brutalnych czasach średniowiecznych. Historia opowiedziana przez autora posiada kilka perspektyw, z których najciekawsza jest według mnie ze strony Arthorna oraz Marcasa. Powieść łamie dotychczasowe schematy przez co jest na pewno lekturą wartą uwagi. Wciąga od pierwszej strony i ledwo wypuszcza nas po ostatniej, a kiedy kończymy wciąż chcemy więcej. Mam szczerą nadzieję, że autor napiszę ostatnią część (jeśli to jest trylogia), ponieważ razem z moim tatą nie możemy się doczekać zakończenia serii i poznania dalszych losów bohaterów. Zdecydowanie polecam Wam sięgnąć po ten tom, tak samo jak po poprzedni jeśli jest jeszcze przed Wami. 
Ocena: 8/10

Dziękował w myślach Ariath, że nie sięgnęła ku niemu swymi smukłymi dłońmi i nie przytuliła do swego łona.
Dziękuję Wydawnictwu SQN za danie mi możliwości przeczytania tej powieści! :) 


Zmiany, zmiany zmiany...

1 | dodaj
Hejka, tutaj Natalia, kiedyś byłam Addicted to books teraz poznajcie nową, odświeżoną wersję mnie, czyli Kruczy rozdział. Nie kryję za tym wielkiej historii. Czułam, że potrzebuję bardziej spersonalizowanej nazwy, która będzie określać to co robię i to co lubię. Lubię ptaki (oprócz gołębi), a szczególnie kruki. Pewien wpływ miała na to kreskówka z dzieciństwa "Młodzi tytani" i jedna z postaci, czyli Raven. Była moim takim małym autorytetem z dzieciństwa i postanowiłam jej poświecić swoją nazwę. 
Oprócz nazwy tu, na instagramie i na moim wymarłym facebooku nic się nie zmieni. Nadal będą tu recenzje, podsumowania i jakieś lekkie tagi. Mam nadzieję, że przyjmiecie Kruczy rozdział, bo szczerze powiedziawszy trochę się stresowałam zmieniając nazwę. :) 
To chyba tyle, czekajcie na najbliższą recenzję, albo "Gromu i szkwału" albo reszty serii Lux. 
Do zobaczenia! :D 


[58] Recenzja "Opalu" Jennifer L. Armentrout

8 | dodaj
Tytuł oryginalny: "Opal”
Autor: Jennifer L. Armentrout
Wydawca: Filia
Data premiery: 2015-02-18
Ilość stron: 496
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka






Recenzja może zawierać spojlery do dwóch poprzednich tomów!

  W zasadzie trzy pierwsze części czytałam co roku. „Obsydian” przeczytałam we wakacje w 2015, „Onyks” pochłonęłam w 2016 i teraz w 2017 zabrałam się za „Opal” i przy okazji za „Origin” i „Opposition”. Seria została przeze mnie skończona i stwierdziłam, że chciałabym napisać recenzje pozostałych tomów. Opowieść o Kat i Daemonie na zawsze pozostanie w moim sercu i dziwię się, że tak mało osób o niej wie. Na samym dole pozostawię linki do opinii o dwóch pierwszych tomach, a teraz zapraszam do recenzji.
  Wszystko się zmieniło kiedy Katy zapukała do drzwi swojego sąsiada. Nie sądziła wtedy, że ten arogancki facet okaże się kosmitą, Luksjaninem. Nie wiedziała, że zaprzyjaźni się z jego siostrą. Nie miała pojęcia, że zostanie połączona z Daemonem Blackiem przez co stanie się hybrydą. Teraz po tym co się wydarzyło nie jest już tą samą dziewczyną co kiedyś. Odkrywając prawdę zbliża się do organizacji, która torturuje i testuje zarówno hybrydy jak i Luksjan. Nadal czuje się winna śmierci bliskiej osoby, a jej najlepsza przyjaciółka zaczyna się od niej odsuwać. Jedyne wyjście przyniesie ze sobą wróg, a wśród przyjaciół nie będzie dłużej bezpiecznie. Najważniejsze jest to, aby Katy i Daemon trzymali się razem.



  „Opal” ma o wiele mroczniejszy klimat niż dwie poprzednie części. Jest to oczywiście spowodowane śmiercią Adama, który zostaje opłakiwany przez wszystkich, a Kat całą winę bierze na siebie. Ponurość całego motywu może wydawać się trochę melancholijna, jednak tak nie jest. Od pierwszego tomu jesteśmy bardzo zżyci z bohaterami, dlatego tak jak Katy czujemy nieprzyjemny ucisk, jednak staramy się odkryć prawdę o tajemniczej organizacji. Jednym z wielu zalet tej serii jest jej ogólny motyw. Kosmici zwykle kojarzą nam się albo z zielonymi ufoludkami ze znanych nam witamin lub z tych wszystkich starych filmów, kiedy efekty specjalne ograniczały się do ketchupu i słabej charakteryzacji. Pozaziemskie istoty opisane w tej książce są piękne i przewyższają ludzi o kilka tysięcy lat w przód z ewolucją. Według mnie autorka wykazała się oryginalnością i kreatywnością stwarzając Luksjan, Arumian, jak i hybrydy. Wszystko ma swoje wyjaśnienie, nic nie jest zostawione z niewiadomym, a całość nadaje powieści fantastyczny klimat i sprawia, że jesteśmy coraz bardziej zachłanni, żeby się dowiedzieć co zdarzy się potem. Akcja w tym tomie zaczyna pędzić i nie zatrzymuje się do końca piątej części. Cały czas coś się dzieje, przez co nie potrafimy oderwać się od lektury. Tym co bardzo podoba mi się w tej serii to tytuły. Każdy z nich zawsze nawiązuje do treści. Obsydian to kamień, który jest bronią przeciw Arumianami, onyks osłabia Luksjan i hybrydy, a opal… Tego dowiecie się czytając książkę, nie zamierzam nic zdradzać. Od razu dodam, że grzbiety tych książek są po prostu niesamowite, a jak to wygląda na półce, ahh, już się rozpływam. Przechodząc do głównej bohaterki, czyli Katy. Jest ona postacią, która pomimo, że czasem nas irytuje to nie da się jej nie lubić. Książkoholiczka, która prowadzi swojego bloga, a na widok nowej paczki z książkami wygląda jakby zobaczyła swojego pierworodnego? Dziewczyna przechodzi zmianę, która sprawia, że staje się ona bardziej pewna siebie i swoich umiejętności, nie chowa się za innymi i jest w stanie chronić ich własnym ciałem przed niebezpieczeństwem. Jej dobroć zbliża do siebie ją i Daemona, który jest oczywiście nowym crushem. Opiekuńczy, arogancki i sarkastyczny chłopak, z którym każda sprzeczka to pole do śmiechu to kolejny bohater niestety ze schematu. Mimo tego ma w sobie coś takiego co odróżnia go od reszty i sprawia, że staje się na swój sposób, może nie oryginalny, ale inny. Jego wymiana zdań z każdą osobą to komizm sam w sobie. Pojawiło się kilka nowych postaci, które bardzo polubiłam, jednak nie będę o nich wspominać, aby niczego nie zdradzić. Jednym z minusów książki był humor Dee, wiadomo była w żałobie, jednak to jak się zachowywała działał mi na nerwy i miałam ochotę nią potrząsnąć, żeby w końcu przejrzała na oczy. Reasumując trzeci tom pt. „Opal” dodaje cyklowi tempa, przybliża nas do bohaterów i sprawia, że zakochujemy się w serii Lux.
Ocena: 8/10

Nie ufaj nikomu, kto ma coś do zyskania lub stracenia.

Seria Lux
Obsydian | Onyks | Opal | Origin | Opposition 

Marcowy wrap up i tbr na kwiecień

3 | dodaj

  Hej, bardzo długo nie było u mnie podsumowań miesiąca, wiem i przepraszam, ale jakoś tak zabrakło mi motywacji i weny, jednak teraz znów biorę się do roboty i wrzucam podsumowania i wszystkie zaległe tagi. Nie zawarłam w tym poście bookhaulu, bo w zasadzie nic nie kupiłam w tym miesiącu. Wiem szok, ja też nie mogłam w to uwierzyć, ale nie martwcie się już zamówiłam 2 książki plus zamierzam jeszcze zamówić 6. Więc w przyszłym miesiącu bookhaul na pewno się pojawi. Zacznę może jednak od statystyk. Jest już Was ze mną 171, co jest dla mnie niesamowite i niewiarygodne, dziękuję każdej osobie, która komentuje, czyta i mnie obserwuje. Każde z Was jest niezaprzeczalną motywacją do działania. 

Liczba czytelników: 171
Liczba wyświetleń: 15 374
Liczba komentarzy: 1 661

WRAP UP:

  W tym miesiącu przeczytałam 5 książek. Na szczęście żadna z nich nie była jakimś gniotem, więc ten miesiąc należał do udanych. Cztery z pięciu książek miały swoją recenzję, więc nie jest źle. 

- "Kroniki Bane'a" - Cassandra Clare, Maureen Johnson, Sarah Rees Brennan [7/10]

TBR:

  W miesiącu kwietniu chciałabym na pewno dokończyć zaczęte pozycje i przeczytać te książki, które dostałam od wydawnictw. Oprócz tego myślałam nad ponownym przeczytaniem całej serii "Dary Anioła" i trylogii "Diabelskie Maszyny", jednak jeszcze nie wiem czy nie odłożę tego na wakacje. 

- "Grom i szkwał" - Jacek Łukawski,
- "Ostatni bierze wszystko" - Miroslav Zamboch,
- "Empire of storms" - Sarah J. Maas


  W komentarzu napiszcie mi co Wy przeczytaliście w marcu i czy może była to jedna z tych samych książek co i ja przeczytałam? Za co zamierzacie się zabrać w kwietniu? :) 




Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.