[34] Recenzja "Mechanicznego. Wojny Alchemiczne" Iana Tregillisa

Tytuł oryginalny: "The Mechanical. The Alchemy Wars: Book One"
Autor: Ian Tregillis
Wydawca: Sine Qua Non
Data premiery: 2016-07-20
Ilość stron: 464
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski





  Zacznijmy od tego jak bardzo spodobała mi się okładka. I opis. Gdy tylko go przeczytałam stwierdziłam, że to musi być coś innego, coś niesamowitego. Inne? – zdecydowanie, niesamowite? – nie bardzo. Dodatkowo moje wymagania wzrosły kiedy zobaczyłam na okładce zapewnienie samego Martina. Mimo, że nie czytałam nic od niego to wiem, że z pewnością jest się czym zachwycać. „Mechaniczny” był dużym zawodem.
  Pan Christiaan Huygens w XVII wieku stworzył pierwszego klakiera. Dało to początek wielkiej pladze holenderskiej, która z całą armią takowych klakierów podbiła niemal całą Europę. Jedynym zbuntowanym państwem została Francja, która ciągle utrzymuje, iż każdy powinien mieć własną wolną wolę, niezależnie czy zbudowany jest z kości czy gwoździ. Geas jest niewolniczą więzią klakiera ze swoim panem. Jax jak każdy mechaniczny marzy o wolności i samodzielnemu podejmowaniu decyzji. Wkrótce właśnie taka okazja się nadarzy, a jego bunt wstrząśnie całą Europą.
  Przyznacie, że opis, który Wam streściłam jest ciekawy. Nigdy tak naprawdę nie czytałam nic co zahaczałoby o pytania na temat istnienia duszy wielkich maszyn, które wyglądają jak człowiek, uczuć i snów. Takie rzeczy widziałam tylko w filmach, choć nigdy jakoś szczególnie mi się nie podobały. W książce ten wątek stał się dla mnie naprawdę intrygujący. Kiedy zaczęłam czytanie tej powieści, podobało mi się. Nie było to nic wielkiego, ale na początek mnie zaintrygowało. Cała książka podzielona jest na dwie części plus epilog. Rozdziały mamy pokazane z perspektywy trzech różnych osób. Tytułowego Jaxa, pastora Vissera oraz wicehrabiny Berenice. Każde z nich odgrywało inną rolę, jednak wszystkie ich drogi dążyły do połączenia się. Najbardziej podobały mi się rozdziały z perspektywy Jaxa, który wcale nie był bezmyślną maszyną, myślał i analizował zupełnie jak człowiek. Jednym, wielkim zaskoczeniem było dla mnie urozmaicone wulgarnie słownictwo wicehrabiny. Dzięki niej poznałam parę nowych synonimów określających nieprzychylnie mężczyzn. Z całej tej trójki do niej mam najbardziej mieszane uczucia. Na początku wydawała się pewną siebie, rozważną i niezwykle zdeterminowaną kobietą, dopóki no… To trzeba przeczytać samemu. Co do pastora, nie mam w stosunku do jego postaci jakiś większych uczuć, jedynie głębokie współczucie. Jedną z rzeczy jakie najbardziej nie podobały mi się w tej książce były długie na klika stron opisy, które nic nie wnosiły do powieści, a brzmiały nawet w myślach jakby autor specjalnie próbował pochwalić się swoim patetycznym językiem i niezwykle okazałym doborem słów. Myślę, że one były największym powodem, dla którego tak źle czytało mi się tą powieść. Kiedy starałam się je wszystkie czytać literki mi się rozmywały, ja niby czytałam, ale myślami i tak odlatywałam gdzie indziej. Wystawiłabym tej powieści niższą ocenę, jednak pod koniec zaczęło dziać się coś ciekawego i wtedy naprawdę nie mogłam się oderwać od książki, jednak według mnie końcówka miała sprawić, iż z zawzięciem i niecierpliwością będziemy oczekiwali następnego tomu. Ja osobiście nie zamierzam sięgnąć po nic więcej z tej serii, aczkolwiek oprawa graficzna książki pięknie prezentuje się na półce.
Ocena: 5/10 

Zegarmistrzowie kłamią!

Dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non za danie mi możliwości przeczytania tej powieści! :) 

8 komentarzy:

  1. okładka i mnie zachwyciła *.* gdyby wszystkie książki miały taką spójną szatę graficzną... ach ♥
    co do opisu to jest intrygujący :) szkoda jednak, że się zawiodłaś :/ na początku sądziłam, że ocena będzie o wiele wyższa. Dlatego raczej nie przeczytam :P
    pozdrawiam i zapraszam na rozdawajkę ♥

    stylowana100latka.blogspot.com - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam już o tej książce. Tobie nie przypadła szczególnie do gustu więc zastanowię się jeszcze zanim ją przeczytam.
    Pozdrawiam
    Jadwiga z Zajęczej Nory

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że okładka naprawdę robi wrażenie, to jednak wole poświęcić czas na inne, ciekawsze ksiażki :)
    Pozdrawiam Juliet z bloga zapiskizgredka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis wydaje się naprawdę ciekawy.Okładka jest piękna! Po twojej recenzji raczej nie sięgnę po tę pozycję.Szkoda czasu. :)
    Pozdrawiam! ;*
    http://olalive-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka rzeczywiście jest piękna, ale treść nie spodobała mi się tak samo jak Tobie :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, właśnie skończyłam czytać, piszę recenzję, a książka strasznie mi się podobała! Jestem w niej na poważnie zakochana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wczoraj ją skończyłam czytać i... w sumie mi się podobała, ale miała kilka bardzo nużących momentów, przez które trudno było mi przebrnąć. Na pewno nie należy do lekkich książek, bo tak jak piszesz autor ma tendencje to przydługich opisów. Aczkolwiek ja na pewno sięgnę po kontynuację. Pozdrawiam :D
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś dzisiaj drugą osobą, która tej książce daje taką ocenę :D Czyli muszę mocno ostudzić swój zapał, co do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.