[45] Recenzja "Prawdodziejki" Susan Dennard

Tytuł oryginalny: "Truthwitch”
Autor: Susan Dennard
Wydawca: Sine Qua Non 
Data premiery: 2016-10-12
Ilość stron: 400
Tłumaczenie: Regina Kołek i Maciej Pawlak







  Przedstawiam Wam znów książkę polecaną za granicą. Widziałam ją już jakiś czas temu
i ogromnie mnie zaciekawiła, zastanawiałam się czy jakieś wydawnictwo podejmie się przetłumaczenia jej. Kiedy zobaczyłam, że SQN zamierza ją wydać od razu o nią poprosiłam. Przyszła do mnie w prześlicznym wydaniu box imaginato razem z mapą, naklejkami, zawieszką na drzwi i pocztówkami. Całość prezentowało się bajecznie, dlatego dodam zdjęcie. Na okładce książki mamy też zamieszczoną rekomendację samej Sarah J. Maas! Kiedy to zobaczyłam wiedziałam, że ta powieść musi być wyjątkowa. Na szczęście się nie zawiodłam. Zapraszam do recenzji „Prawdodziejki”!
  Safiya i Iseult są najlepszymi przyjaciółkami, są dla siebie jak siostry, a dokładniej są dla siebie więziosiostrami, ponieważ obie są czarodziejkami. Safiya posiada jedyny w całych Czaroziemiach dar prawdodziejstwa, zaś Iseult należy do plemienia Nomatsów i jest więziodziejką. Dziewczyny wpadły w poważne tarapaty i muszą jak najszybciej uciekać. Safiya ze względu na swój rzadki dar byłaby niezwykle pożądaną osobą w kraju, dlatego trzyma go w tajemnicy. Obie pragną w życiu tylko wolności, jednak ze względu na duży błąd Safi, przyjaciółki znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Dodatkowo rozejm zaczyna się kończyć, a najbliższa osoba może obrócić się przeciw tobie. Wszyscy mają jeden cel: dopaść prawdodziejkę.



  Szczerze to wolałabym, żeby tytuł tej książki brzmiał „więziodziejka”. Ja mam ten problem, że zwykle nie przepadam za głównymi bohaterkami i w tej książce też tak było. Safiya często mnie denerwowała swoim lekkomyślnym zachowaniem i tym, że narażała tym nie tylko siebie, ale także  swoją więziosiostrę. Safiya pochodziła z zamożnej rodziny, była domną, czyli kimś na kształt damy dworu czy wręcz księżniczki. Uważała, że wszystko jej się należy i jeśli coś nie szło po jej myśli to wściekała się bez powodu, używała rękoczynu itp. Była naprawdę irytująca. Jednak miała też swoje dobre strony, ponieważ to denerwowanie mnie nie było na kształt tego, że jestem skłonna rzucić tą książką. Jedną z jej zalet było całkowite oddanie i chęć w razie czego poświęcenia się dla Iseult. Dziewczyna należała do plemienia, które cieszyło się naprawdę ponurą sławą i wszyscy mieli ją za demona, a Safi w każdej chwili gotowa była do ucięcia kilku palców osobom, które zaczynały za bardzo strzępić język. Zanim przejdę do plusów, chcę jeszcze wspomnieć o jednej wadzie tej książki. Kiedy zaczęłam ją czytać czułam się jak przy czytaniu „Eragona”. Jeśli też znacie tą lekturę to wiecie, że autor ma specyficzny sposób na nazywanie każdej rzeczy jakimś skomplikowanym i trudnym do zapamiętania imieniem. Susan Dennard tu zafundowała nam coś podobnego. Przez pierwsze 100 stron nie mogłam do końca wbić się w tą książkę i czytać ją płynnie, ponieważ ciągle zapominałam kto jest kim. Dodatkowo książka napisana jest z wielu perspektyw przez co przeskakując z jednej na drugą czasami gubiłam się w tych księciach, imperatorach i ziemiach. Na szczęście po jakimś czasie zaczęłam bardzo dobrze operować nazwami państw i ich przywódcami. Dlatego od razu piszę, że nie warto się zniechęcać. Przejdźmy może teraz do zalet powieści. Zacznijmy od drugiej głównej bohaterki, czyli Iseult. Dziewczyna nie miała łatwego życia, kiedy każdy na kogo spojrzała wyzywał ją od demona i kazał wracać do Otchłanii. Jednak więziodziejka jest bardzo zdeterminowaną osobą i odcinała się od wszystkiego przy czym kształciła się w sztuce walki i zabijania. Jest tak samo oddana swojej przyjaciółce jak ona jej. Iseult jest osobą spokojną i opanowaną, nie poddaje się emocjom jak Safi i to ona zawsze obmyśla plan ataku lub ucieczki. Kolejną postacią, która mnie zaintrygowała był tak naprawdę czarny charakter. Krwiodziej o imieniu Aeduan tropi dziewczyny przez całą książkę z zamiarem zabicia ich. Jednak w jakiś sposób jego postać mnie zaintrygowała. Akcja książki cały czas pędzi i mamy dosłownie kilka chwil na oddech, kiedy znów zaczyna się coś dziać. Myślę, że to wspaniała gratka dla fanów fantastyki oraz akcji, która ciągle pędzi. Dodatkowo wątek romantyczny jest na tyle mało rozwinięty i subtelny, że w ogóle nie przeszkadza w całej książce, a wręcz ją zmysłowo ubarwia. Szczerze powiedziawszy niektórych rzeczy się domyśliłam i prawie zgadłam jak zakończy się książka, jednak mimo to uważam, że to była lektura niezwykła. Susan Dennard stworzyła magiczny świat gdzie panuje monarchia, mamy wiele odmian czarodziejów i śledzimy losy dwóch bardzo odmiennych, ale naprawdę czarujących więziosióstr.
Ocena: 9/10

Był dobry. Był najlepszym wojownikiem, jakiemu kiedykolwiek stawiła czoło. Ale więziosiostry były lepsze.


Dziękuję Wydawnictwu SQN za danie mi możliwości przeczytania tej powieści! :)   



5 komentarzy:

  1. Ja mam mieszane uczucia, co do tej książki. Niby jest ona genialnie stworzona, ale do mnie nie trafia ;) Kwestia gustu ;)
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam bardzo podobnie, na początku ciężko było mi się wbić w fabułę, bo autorka zarzuciła nas dziwnie brzmiącymi terminami, niektórych z nich w ogóle nie tłumacząc, a wszystko to przeplatało się z pędzącą do przodu akcją, dlatego miałam trudności, jednak im dalej, tym bardziej wciągałam się w powieść i naprawdę zaczęłam się ekscytować kolejnymi wydarzeniami. Safiya była nieodpowiedzialna i lekkomyślna, z reguły nie lubię takich bohaterek, jednak jej więź z Iseult sprawiła, że spojrzałam na nią łaskawszym okiem, zwłaszcza że zaczyna przechodzić przemianę. Uwielbiam Iseult, podobnie jak Aeduana, który ma jeszcze wiele do pokazania. Ogolnie Prawdodziejka to zaledwie wstęp, ta historia ma ogromny potencjał, by rozwinąć się w niezwykle dobrą serię fantasy.
    P. S. Druga część ma nosić tytuł Wiatrodziej i skupiać się wokół Merika, więc zakładam, że pojawi się również Więziodziejka z Iseult i Krwiodziej z Aeuduanem, chociaż to tylko moje podejrzenia ;)

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach przeczytać tę powieść, mam nadzieję, że mi się spodoba! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka nie za bardzo mnie zachęca ale opis jest już dużo ciekawszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam i jestem szczerze zachwycona, choć muszę się z Tobą zgodzić - ja również większą sympatią pałam do Iseult.

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.