[39] Recenzja "Spaceru po Wenecji" Lucy Gordon i Indii Grey

Tytuł oryginalny: "Veretti’s Dark Vengeance. The Italian’s Cinderella. Powerful Italian, Penniless Housekeeper."
Autor: Lucy Gordon i India Grey
Wydawca: HarperCollins
Data premiery: 2016-08-08
Ilość stron: 448
Tłumaczenie: Małgorzata Winkler, Katarzyna Ciążyńska, Małgorzata Dobrogojska




  Dzisiaj pragnę Wam przedstawić książkę złożoną z trzech ciekawych opowiadań, które swoje tło zawdzięczają malowniczej i bajkowej Wenecji. Sam pomysł z wysunięciem tego miasta jako tło było świetnym zabiegiem, ponieważ ja kocham Włochy i na razie niestety nie miałam jeszcze szansy ujrzenia tego miasta. Na spacer po Wenecji zapraszam Was w mojej recenzji.
  Kiedy umiera mąż Heleny, zostawia jej po sobie bardzo dobrze prosperującą fabrykę szkła na wyspie Murano. Zupełnie niechcący, podsłuchując rozmowę dowiaduje się ona, że pewien młody Wenecjanin Salvatore, który jest właścicielem konkurencyjnej fabryki pragnie wykupić należność Heleny oraz przejąć majątek. Jednak kobieta nie należy do typu tych głupiutkich i postanawia się zemścić. | Kiedy w Wenecji szaleje burza Pietro siedząc w domu zauważa przed swoimi drzwiami kobietę, która jest kompletnie przemoknięta. Postanawia jej pomóc, a co za tym idzie poznaje jej nieciekawą historię, a ona wolnymi krokami wchodzi do jego życia. | Kiedyś Lorenzo i Sarah przypadkiem poznali się na przyjęciu. Lorenzo jest znanym reżyserem filmowym i pragnie nakręcić ekranizację książki, do której prawa posiada właśnie Sarah. Kiedy zyskuje okazję, aby zdobyć jej zaufanie i namówić ją do zmiany decyzji, nieoczekiwanie ona porusza jego sercem.


  Chciałabym zacząć od pierwszego opowiadania, tzn. o Helenie i Salvatore, jednak według mnie jest to opowiadanie najgorsze. Mimo wszystko będę szła po kolei. Styl autorki jest przyjemny i lekki. Opisy mamy wprowadzone tylko w niektórych i to dobrze wybranych momentach, a sama akcja posuwa się naprawdę bardzo szybko. Nie ma się jednak co dziwić, skoro przybiera to formę opowiadania. Na początku byłam pozytywnie zaskoczona całym opisem Wenecji, fabułą oraz główną bohaterką, która okazała się silną i niezależną kobietą potrafiącą sobie poradzić z aroganckim mężczyzną. Jednak w trakcie czytania miałam wrażenie, że opowiadanie przypomina coś pomiędzy fan fiction, a new adult. Oczywiście mamy też schemat, czyli bogaty biznesmen z mroczną przeszłością, stratą i bólem oraz ona, która wywraca jego życie do góry nogami, a sama boryka się z własnymi demonami. Początkowo czytało mi się bardzo, ale to bardzo przyjemnie, niestety potem przybrało to dziwny obrót, niektóre zachowania bohaterów były dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Dlatego to opowiadanie dostaje ode mnie ocenę 6/10.
  Następnie mamy „Karnawał w Wenecji”, czyli opowieść o Pietro, mężczyźnie zamkniętym w sobie, wzbraniającym się przed wszystkimi, bogatym księciu, który w nadal obwinia się za sprawy przeszłe. Mamy też Ruth, która przyjeżdża odnaleźć utraconą miłość. To opowiadanie mimo (znów!) schematu bardziej mi się podobało niż poprzednie. Było tu wiele interesujących faktów na temat Wenecji oraz opisany bal podczas karnawału co zdecydowanie umiliło czytanie. Miło spędziłam z tym opowiadaniem jeden wieczór i daję mu ocenę 7/10.


  Teraz na reszcie przejdziemy do mojego ulubionego, czyli „Premiera w Wenecji”. Tutaj mimo, że nie wszystkie wydarzenia działy się w Wenecji, a bodajże Toskanii to najlepiej będę wspominać tę historię. Sarah jest obarczona wieloma kompleksami i wzbudziła moją litość. Jej mąż zostawił ją i pięcioletnią córkę, a sama wini się za inne wydarzenia z przeszłości. Lorenzo wziął rozwód ze znaną aktorką, która zdradziła go i zaszła w ciążę, oprócz tego sam ma swój sekret. Ta opowieść była według mnie najciekawsza i najmilej mi się ją czytało. Sarah nie jest pięknością, jak kobiety z dwóch poprzednich opowiadań, a matką kilkuletniej córki z większą ilością ciałka przez zajadanie stresu. Oprócz tego jest niesamowicie dobrą kobietą, która ma serce na dłoni. W Toskanii jest urządzane wesele jej przyrodniej siostry, a ona zajmuje się jedzeniem zupełnie sama i w dodatku nie dostaje za to żadnych pieniędzy. Jeśli jakaś osoba przyjrzałaby się temu zjawisku z boku mogłaby pomyśleć, że jest ona lekko wykorzystywana przez rodzinę. Ocena to 8/10.
  Reasumując, jeśli ktoś szuka lekkich, niezobowiązujących opowiadań na trzy wieczory to śmiało mogę polecić tą książkę. Nie jest to nic odkrywczego czy świeżego, jednak pozwala zająć na chwilę myśli czymś mało istotnym.
Ocena całości: 7/10

Dziękuję Wydawnictwu HarperCollins za danie mi możliwości przeczytania tej powieści! :) 









6 komentarzy:

  1. Całkiem fajny pomysł na książkę :D Wenecja to naprawdę piękne miasto, a osadzenie tam akcji tych opowiadań tylko plusuje! :)
    Buziaki kochana!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre tło wydarzeń, ale historie nie pociągają ;)
    nieperfekcyjna-panienka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieco nie w moim guście, ale ostatnio polubiłam takie opowieści obyczajowe, więc może kiedyś się skuszę. Zdecydowanie fajna pozycja na lato. :) A tło Wenecji niezwykle zachęca! :)
    Pozdrawiam, Nat z natalie-and-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam na tych wakacjach ambitne plany przecyztania dużej ilosci ksiażek, ale no cóż.. wyszło jak wyszło ;/

    Zapraszam na nowy post :)
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze powiedziawszy - lubię opowiadania, ale jakiś czas temu miałam do czynienia właśnie z takim zbiorkiem opowiadań i... tak w sumie nie byłam jakoś bardzo oczarowana, więc i teraz sobie daruję. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sięgam często po takie opowiadania, ale czytając Twoją recenzję pomyślałam sobie, że mogłabym przeczytać tę książkę zimą - za oknem będzie mróz i śnieg, a wtedy ja przeniosę się do Włoch, które bardzo kojarzą mi się z tegorocznym latem :D Także na pewno zapamiętam ten tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.